Thursday 31 October 2013

Come back...


Założę się, że już wszyscy położyli krzyżyk na mój blog. Muszę przyznać, że i ja już prawie położyłam, ale coś mnie dzisiaj natchnęło i postanowiłam wziąć się w garść i co nieco skrobnąć. Zobaczymy co z tego wyjdzie, ale będę się starać.
Nie wiem, czy jest sens pisać o wszystkim co się wydarzyło od kwietnia, zwłaszcza, że wydarzyło się raczej niewiele, więc zacznę od tego miejsca gdzie jestem.
Na początek, postanowiłam pisać zarówno po polsku i po angielsku. Pewnie będą błędy, ale uświadomiłam sobie, że  jedyne dwie osoby, które publicznie przyznały się, że czytają tegoż bloga nie mówią po polsku, więc dla nich i dla innych obcojęzycznych znajomych będę robić takie luźne tłumaczenie. Poza tym, przyda mi się trochę praktyki.
A teraz, tak z grubsza co u mnie. Cóż, w poniedziałek zaczęłam nową pracę w szpitalu psychiatrycznym, ale o tym napiszę w przyszłym tygodniu, gdyż dopiero co (może nie "dopiero co", ale niedawno) wróciłam z krótkiego (5-cio dniowego) urlopu i myślami jestem jeszcze na wakacjach. Jak pewnie wiecie z facebooka, jeździłam trochę po hrabstwie Yorkshire, oglądałam wodospady, kąpałam się w rzekach i jeziorach. Było zimno, padało (w większości), ale i tak było przyjemnie i chyba tego mi właśnie było trzeba – wyrwania się stąd na parę dni. Jak zwykle, spałam w hostelu gdzie poznałam nowych ludzi, ale odwiedziłam też starych znajomych, którzy rozrzuceni są po całym kraju. Poniżej, jeszcze jedno zdjęcie z wypadu, tym razem ja (znowu!) w bardzo małym, przeuroczym jeziorku z absolutnie przepięknymi widokami. Na pewno, pojadę tam jeszcze raz, najlepiej latem.  

I bet most of you didn't believe that i’ll come back, but… there you go, life is full of surprises. Anyway I’m not going to write about everything that happened when I was gone. I’ll just start from where I’m now.
There’s going to be a change, I hope a welcome change for some. From now on I’m going to write in Polish and English. I have two followers (shame on the rest of you) and they are both non-polish speakers so it’s only right that I’ll write this blog in English too. It’s not going to be perfect but it’s a good practice and I always welcome all your comments about my English and about other stuff (of course). So... just to let you know it’s not going to be an exact translation but I’ll try to keep it as close as possible. But then... some things are easier to be said in English than Polish and vice versa. Anyway we will see how it goes.
Most of you (if not all) follow me on facebook. I must admit last few weeks I went crazy with posting pictures of myself. It makes me look so vain. That is one of the reason why I’m back to writing a blog. On facebook people read about me regardless if they want it or not, over here however there is a choice of not reading. I love to share with others what was happening in my life but I’m not stupid and I know that some might not be interested. This is fine and this is when the blog comes in very handy.
Last week I came back from my really short (5 days only) holidays. I drove over 700 miles, visited Yorkshire Dales, Peak District, Leeds, Leek, Settle, Worcester, Cheshunt and places which names I don’t remember. I was intensive but really, really nice. I needed a break, needed to get out of Bury St Edmunds (for those who don’t know, that’s where I live) and needed to recharge my batteries which I think I did. But I’m back to reality and started a new job last Monday. I will write about it later on as my mind is still somewhere up north and I’m still in a holiday mood. Soooo... just for you a holiday picture taken in Peak District in Mermaid Pool
 

 

 Do usłyszenia niedługo....
Oj, prawie zapomniałam o piosence. Hmmm... cóż Wam dzisiaj "zgrać". Niech będzie coś z moich ulubionych - Jacek Kaczmarski i "Martwa Natura", pieść piękna, choć niezbyt znana, na podstawie obrazu (lub obrazów) Willema Claesza Hedy (mam nadzieję, że tak mogę to odmienić).