Friday 1 March 2013

O fundacjach parę słów...

Pamiętasz swój pierwszy okres?
Pamiętasz swój pierwszy raz?
Pamiętasz swoje pierwsze małżeństwo?
Pamiętasz narodziny swojego pierwszego dziecka?
Meghbalika pamięta, miała wtedy 10 lat.
Taką oto wzruszającą "reklamę" przyuważyłam susząc ręce w publicznej toalecie (Bishops Stortford services na M11 - moje ulubione). Pod tym tekstem był oczywiście numer, na który należy wysłać sms-a aby przekazać jedyne 5 funtów fundacji, której zadaniem jest zapewnienie edukacji dziewczynkom z biednych krajów oraz walka z wydawaniem dzieci za mąż. Cel jak najbardziej chlubny, więc smsa wysłalam. Niestety, teraz nie mogę się opędzić od telefonów mających na celu wyciągnięcie jeszcze większej ilości pięniędzy. I tak się ostatnio zastanawiam, teraz można już być sponsorem wszystkiego. Kiedyś wiele się mówiło o sponsorowaniu biednego dziecka, co też czynię od ładnych paru lat. Kwota ma zapewniać jedzenie i edukację... co jednak zapewnia? Tego nie wie nikt. Mój były zwykł mawiać: "Dzisiaj płacisz na jej edukację, jutro nauczy się konstruować bombę i wysadzi samolot, którym będziesz lecieć". Nie ma to jak odrobina wsparcia od narzeczonego. No, ale oprócz dzieci sponsorować można zwierzęta: jakieś ginące gatunki lub zwykłe osły. Można też zostać sponsorem drzewa czy innej roślinki. Jednym słowem, znajdzie się fundacja na każdą rzecz pod słońcem.
I tak się zastanawiam (przypuszczam, że nie tylko ja), ile z tych pieniędzy dostają ci, co to ich naprawdę potrzebują, a ile ci co pieniędzmi zarządzają. I tego chyba się nigdy nie dowiem.
Wiem, że nic nowego nie wymyśliłam, ale tak mnie jakoś naszło. Buźka :)

No comments:

Post a Comment